Strona:PL Jerzy Żuławski - Prolegomena.djvu/164

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 156 —

w wiekowym rozwoju. Gienjusze są jak gdyby nowymi pomysłami człowieczeństwa...
— Czyli ludzkości...
— Nie; to nie jest to samo. Gdy mówię: człowieczeństwo, mam na myśli naturę ludzką, genus homo... Ludzkość, jak widzisz już z tego, cośmy mówili, jest czemś zupełnie innem, jest czemś, co się z człowieczeństwa staje. Otóż im więcej gienjuszów już było, tem mniejsze prawdopodobieństwo, że ich więcej będzie. Przedewszystkiem powstanie ich jest utrudnione, bo coraz mniejsza jest indywidualność ludzka, która spotęgowana tworzy gienjalność. Powtóre trudniej być gienjuszem. Więcej rzeczy trzeba przełamać, a tego dokonać może tylko ideja bardzo nowa i ogromnie silna. A wreszcie coraz niebezpieczniejszy jest los gienjusza. Rzeczy przełamane mszczą się, a zemsta jest tem sroższa, im potężniejsze było to, co zostało przełamane. Od dawna mieliście zwyczaj krzyżowania waszych proroków. Co prawda, później w imię tych ukrzyżowanych krzyżujecie nowych — ale to już taki zwyczaj.
Urwał na chwilę i patrzył na mnie, rad widocznie z zakłopotania, w jakie mnie jego słowa wprawiały, a potem zaczął znów mówić:
— Otóż masz, jak się ludzkość stawała! Każdy gienjusz ją przezwyciężał, a przezwyciężywszy, wzmacniał.
— Co za straszna ironja!...
— Niema ironji; są tylko rzeczy naturalne i konieczne, które wam się tylko czasem wydają smutnemi. Ale i mnie się wiele smutnem wydaje, choć jestem mędrszy od was... Pomyśl, że świat podobnie się stawał, jak ludzkość, a ja tylko jeden nie podda-