Przejdź do zawartości

Strona:PL Jerzy Żuławski - Prolegomena.djvu/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 141 —

Tutaj starałem się uwydatnić tylko jednę myśl wielkiego poety, przewodnią w tym poemacie: Narody rozwijają się pod przewództwem wielkich duchów; te duchy są ich skrzydłami, a mimo samodzielność, zarazem ręką bożą, lud urabiającą.
Gdyby Słowacki był ten poemat doprowadził do końca! — Gdyby!... Ale tak się nie stało.
Bądźmy więc zadowoleni z tego, co mamy, błogosławmy jego szczodrą rękę, bo zaiste zostawił nam kawał purpury królewskiej, którąby się mogło dziesięciu poetów obdzielić i dumnie jeszcze przystroić. Gdyby Słowacki był tylko Króla-Ducha napisał, — dośćby był wielki... Błysk to słońca pod kurhanami, potężne, z mogił wychodzące echo, świadectwo wieczystego życia z umierających ust wydane. Wiele pisano do tego czasu o Królu-Duchu, ale mimo to zdaje mi się, że ta epopeja wciąż jeszcze czeka na rękę, która zedrze z niej siedmiorakie pieczęcie i ducha jej prawdziwego na słońce wyłuska.
Wielkie tu jest jeszcze pole do pracy. Odnosi się to zwłaszcza do historji trzeciego wcielenia, do postaci Bolesława, która tem trudniejsza do zgłębienia, że w rozbitem pokazana zwierciedle.
Wtedy i drobne skrytki, przepiękne a czasem tak treścią dziwne strofy same się otworzą i rozwiążą swe symbole, mówiąc nam wiele rzeczy z ducha poety, któremu

zbłysło się w oczach — on już słońce wita,
jeszcze się stać ma — jemu już się stało,
jeszcze cud w pączku — jemu już rozkwita!

Bo to nieprawda, co napisał Chmielowski, że