Przejdź do zawartości

Strona:PL Jerzy Żuławski - Poezje tom IV.djvu/297

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
FRAGMENT.

Jeszcze się za mną wlecze dzień wczorajszy
i niestrawiony jego ból, choć oczy
już obróciłem na słońce i idę
z tych miejsc, gdzie młodość bujną pochowałem.
I nie wiem, dokąd idę. Wszystko jedno.
Jest moc w człowieku jakaś czy fatalność,
która mu powstać każe, choć upadnie,
i iść mu każe, chociaż radby spocząć,
i wierzyć znowu w to wszystko, co wczoraj
złudą się jeno okazało marną,
i chcieć znów tego, czego mu sto razy
życie już pragnąć zakazało. — Zresztą —
jedyną prawdą to jest, w co człek wierzy,
rzeczywistością jedyną to zasię,
co mu tęsknota jego pokazuje.
Niema nic nadto. Niepoprawny rycerz,
Donkiszot, ledwo kości potłuczone
bezwiednem skrzydłem wiatraka czy pałką
owczarzy, zleczy, już wyjeżdża w złotym