Strona:PL Jerzy Żuławski - Poezje tom IV.djvu/229

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ja com zostawił już szczęście za sobą
gdzieś na rozdrożu,
dokąd ja płynę
tą drogą srebrną na wielkiem morzu
miesięczną drogą...

Na szmaragdowych kanałach, w gondoli,
tyś się kołysał wraz ze mną — milczący
i w jasnych blaskach dnia,
w pożarnem słońcu
widziałem bladą twą postać na czarnej
ławie siedzącą przedemną
jak cień,
widziałem twe duże,
twoje bezsenne, nieruchome oczy...

Na drogie, złote pałace,
na cuda w barwnym rzezane marmurze
wraz z niebem w wodnej odbite przeźroczy,
przez twą zasłonę patrzyłem
i byłem,
jak człowiek, co czyta
na wszystkiem pięknie to jedyne słowo,
to twoje słowo, co zewsząd wykwita,
gdy z tobą się błądzi po świecie,
słowo: ruina!