Strona:PL Jerzy Żuławski - Poezje tom IV.djvu/215

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

błękitem fal i blaskiem słońca,
podobne szczęściu mojemu;
ach! czemu
burzysz się dzisiaj, od końca do końca
spienione, — czemu?...

Jam przecież moje szczęście oddał tobie,
wierząc słonecznej twojej obietnicy,
którą mnie fala obłudna kusiła,
że trwać tu będzie w kryształowym grobie;
a kiedy serce me dojmie tęsknota,
to przyjdę tutaj, o, morze!
a ty poniesiesz mnie przez tęczy wrota
— ciche i modre, jak wczora —
nad szczęściem mojem,
błyszczącem wskróś fali
jako ta zorza złota,
z wieczora, gdy słońce, spłynąwszy po niebie
w przeźrocza wód,
długo się jeszcze na dnie skrzy i pali,
w ptaka zmieniając łódź, a w lazur ciebie...

A oto stoję
nad rozhukanym, czarnym żywiołem;
o, morze!
czyż cię zmąciło tak to szczęście moje...?