Strona:PL Jerzy Żuławski - Poezje tom IV.djvu/191

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

że we mnie żywie już
wieczyście...
A on — jadowity,
w łonie mem skryty
żarł i gryzł i szarpał wciąż,
— zły gad, mój ból...

Aż widząc, że się niczem nie obronię,
jąłem kląć żmija, co w mojem łonie
krwawy uczynił sobie dom;
kląłem przez szczęście me nie dokonane,
przez snów rozwiany czar
i przez tę wielką w mojej piersi ranę
i przez umarłe te róże moje,
które się wskrzesić nie dadzą łzom;
i złorzeczyłem, że go krwią swą poję,
karmię trupami swoich złotych mar, —
a on ni gniewny był,
ni z miotań moich drwił,
ani się śmiał;
na klątwy, jęk i płacze głuchy
na szyi mojej zwisł
i łeb kołysząc sennemi ruchy
łono, co krwią się plami,
zimnemi kłami
gryzł