Strona:PL Jerzy Żuławski - Poezje tom I.djvu/274

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
W SZAŁASIE.

Pędzi wicher nad groźne, nad skaliste Tatry,
ciężkie chmury i czarne gna po nocnem niebie —,
pa da z świstem przez szpary i hula w kolebie,
rozrzucając dokoła złote iskry z watry...

A przy watrze na ziemi siedzi juhas stary, —
szklistem okiem w płonące zapatrzył się głownie,
wzdycha często, głęboko, smutno niewymownie:
przed oczyma snadź dawne snują mu się mary.

Na twarz orlą, twarz sępią, zmarszczoną i dziką
blaski ognia się kładą przelotne i krwawe,
— a on szepce żałosną jakąś słów muzyką:

»Przedam halę, hej! przedam, — pójdę ku dolinie, —
wilków niema już w Tatrach, zbójniki w Orawę
już nie chodzą i juhas wnet ostatni zginie...«