Strona:PL Jerzy Żuławski - Poezje tom I.djvu/163

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
XXI.

Świat już dojrzewał. Stutysięczne ziemie,
siecią słonecznych oplątane włosów,
zieleń okryła i złocistych kłosów
fala, roniąca w glebę bujne siemię.

I już się ludzkie zaroiło plemię,
mącąc powietrze wrzawą setnych głosów,
zbożne, szczęśliwe, a z zawistnych losów
śmierci jedynie dźwigające brzemię.

Było, jak Pan chciał... Aż nagle cheruby,
co straż dzierżyły nad głębin ciemnotą,
drgnęły — i Bóg się poruszył, bo oto —

na złote słońca mrok rzucając gruby,
stamtąd, gdzie postać Anioła świetlana
runęła, wyjrzał straszny cień — Szatana!