Strona:PL Jerzy Żuławski - Poezje T2.djvu/051

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

O. E. HARTLEBEN.


Z NOWOŻYTNYCH ÓD.

W bezmocy piękność mowy nie padła, nie!
choć przebrzmiał mistrzów dawnych donośny krok!
— i my tam idziem, kędy oni,
stopy dźwięcznemi i patrząc światła.

Jak oni, rządzim z dumą królestwem słów, —
i nasza ręka pewna marmuru głaz
ojczystej mowy kuje, rzeźbiąc
wiecznej piękności promienne kształty.

I nam też serce w piersi uderza krwią
dla świętych dóbr ludzkości, — płomieni żar,
co wiecznie w gwiazdy pryska, pała
także w dusz naszych tajemnej głębi!

Jak bogom niegdyś Heby czarownej dłoń
młodości wiecznej nektar sączyła w krąg,
tak ja wam dziś, w puharach starych
czasów spienione podaję wino! — —