Strona:PL Jerzy Żuławski - Kuszenie szatana.djvu/064

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bym odwagi pójść za Twoim przykładem. Żal–by mi było słońca, które nademną świeci, ludzi, którzy się śmieją, ruchu, życia...
„Może to wszystko komedya, ale cóż robić! Za kulisami tej wielkiej sceny, którą światem zowią, jeszcze smutniej być musi: tam człowiek zostaje sam. Czuję, że jestem kółkiem w maszynie, z ogromnym pędem lecącej; gniotą mnie wprawdzie inne kółka i tryby, ocierają i szarpią, ale pędzą przynajmniej — i poruszam się, żyję. Lepiej może tak, niż leżeć gdzieś w prochu pomiędzy zardzewiałemi rzeczami.
„Z czasem pęknie kółko i będzie mu koniec...
„Ot widzisz, stary przyjacielu: marudzę i nie jestem wesoły. Zobaczywszy mój list, pomyślałeś zapewne, że przyniesie Ci on trochę tego powietrza świeżego, które ponad ruchliwym światem wieje — a tymczasem nic z tego! I cóż Ci zresztą mam pisać? Drobne, codzienne sprawy, które tu życie nasze wypełniają, nie obchodzą Cię zapewne. A zresztą nie obchodziły Cię nigdy. Tyś latał na skrzydłach, ja pcham taczkę. Bolą ręce...
„Ożeniłem się i mam syna. Rozkoszne dziecko! Szkoda, że go widzieć nie możesz. Dałem mu Władysław na imię.