Który w pospolitej mowie
Człekiem się zowie.
Lecz w stepach Azyi, w pustyniach Afryki,
Lud nieokrzesany, dziki,
Żyjąc w prostocie i miłej swobodzie
Nie wznosi świątyń Niezgodzie;
Więc obiegłszy świat cały, w Europie spoczęła,
Rozgłos w służbę przyjęła — i dalej do dzieła!
Gdzie tylko słówko nieostrożne padło,
Rozgłos stem czujnych uszu podsłuchiwał
I stem ust, Jędzę zajadłą
W pomoc przyzywał;
Niezgoda, uprzedzając Pokoju zamiary,
Biegła, — i z drobnej iskry wzniecała pożary.
W końcu Rozgłos, zmęczony, jął zawodzić żale:
«Wciąż zmieniasz miejsce pobytu,
Szukam cię nieraz od świtu do świtu
I znaleźć nie mogę wcale;
Uwolnij mię ze służby, lub osiądź gdzie stale,
Abym, gdy co zasłyszę, mógł donieść bez zwłoki,
Gdzie masz obrócić swe kroki.
— Prawda, rzecze Niezgoda, słuszne twe żądanie.»
I w świątyni Hymenu obrała mieszkanie.