Jakiś niby z waszecia, objął kiedyś w spadku
Wiejską zagrodę, pole i ogród w dodatku, Skromny sad kmiecy; lecz mu się zdawało, Że to ogród jakich mało: Więc żywopłotem otoczył go wszędy, Warzywa zasadził w grzędy, Szczepił jabłonie i gruszki, A dla Małgosi, na wianki,