Przejdź do zawartości

Strona:PL Jean Webster - Długonogi Iks.djvu/152

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

o mnie. Proszę, niech pan myśli o mnie! Jestem bardzo osamotniona i bardzo tęskno mi za kimś, kto myślałby o mnie. O, Ojczulku, tak chciałabym znać pana! Moglibyśmy w chwilach, kiedy czulibyśmy się oboje nieszczęśliwi, rozweselać się wzajem.
Czuję, że mam już Wierzbinek po uszy. Myślę o przeniesieniu się stąd. Sallie zamieszka w zimie w Bostonie, aby pracować w osiedlach dla ubogich. Czy nie uważa pan, że byłoby dobrze, abym zamieszkała tam razem z nią? Mogłabym pisać, podczas kiedy ona poświęcałaby się pracy społecznej, a wieczory spędzałybyśmy wspólnie. Nieznośnie długie wydają się one, o ile niema nikogo, z kim możnaby pomówić, z wyjątkiem państwa Semplów, Andrzeja i Karusi? Wiem z góry, że mój pomysł zamieszkania w Bostonie razem z Sally nie zyska pańskiej aprobaty. Widzę już list pańskiego sekretarza, który będzie brzmiał, jak następuje:

„Wielmożna Panna Agata Abbott.

Szanowna Pani.
Pan Smith woli, aby pani pozostała w Wierzbinkach.
Z poważaniem
Elmer H. Griggs“.

Niecierpię pańskiego sekretarza. Człowiek, któremu na imię — Elmer H. Griggs — musi napewno być potworny.
Ale, doprawdy, Ojczulku, uważam, że nie pozostało mi nic innego, jeno jechać do Bostonu. Nie mogę pozostać tutaj dłużej. Jeżeli nie przerwie coś rychło monotonji mojego życia, rzucę się chyba z rozpaczy w przepaść, (taka nazwa na określenie jamy do przechowywania paszy na zimę brzmi może zbyt imponująco).