Strona:PL Jaworski - Wesele hrabiego Orgaza.djvu/71

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rycznych reptyljów. Wszystko handluje, każdy niemal tańczy.
Wrzaskliwe misterja, pośród których się czai zaciszna religja. Prędzej czy później muszą ją wytańczyć.
Dziś jeszcze czarnej giełdy żółta febra. Jeden przeszkadza drugiemu, nikt sobie samemu poradzić nie umie...
Sprzedaje, kto nie ma towaru, kupują, którym brak pieniędzy. Nic w niczem ugrzęzło i kręci się w kółko zbawczego oczekując jutra. Rozdział nastąpił człowieka od mózgu, czego skutkiem jest nędza powszechna. Sami bezrobotni: ludzie bez mózgu i mózgi bez ludzi.
Tępią się wzajemnie i mnożą bezwstydnie. Głoszą nieustannie fałszywe bankructwa i wielką wojnę wciąż winią gromadnie: rzekomo zabrała im wszystko.
O cywilizację starą najgorszy jest lament. Już się jej wyparli liche wyrostki wspaniałej dawności hodując bezwładnie.
Porzucili myśl wszelką.
Gdy umysłowa Europy ustanie produkcja ciekawy jestem, z czem będą mogli wyruszyć na eksport? Gdzie bilans handlowy, na którym byt doczesny warto oprzeć? Czyż w końcu możliwy jest jeszcze jaki histrjo twórczy, co znowu ciżbę zarazi pomyśleń wypryskiem i historję pocznie? Metafizycznym opętani szałem wieczystość istnienia zmieszali z zarobkiem i pracą. Różnic masywnych roz-