Strona:PL Jaworski - Wesele hrabiego Orgaza.djvu/531

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

bie, dla ciebie... Jestem teraz pusty i czynię pokutę wyznając uczciwie, że w nic już nie wierzę...
A panna młoda uśmiecha się bosko.
— Ja uzdrowię ciebie, luby małżonku.
Tygrys się uśmiecha również tajemniczo, tak samo się śmieje i małe bobo. Ukołysana grymasem radości odpływa trójka w czeluści namiotu. Papież z całej siły bębni na kotle. Yetmeyer z oddali lornetuje zajście, lecz nie dosłyszał słów, które padły.
Fanfary i dzwony. Z poza kotary odżył Velazquez. Zjawa Małgorzaty, Teresy­‑infantki. Wielka krynolina wraz ze stanikiem z lijońskich brokatów, liljowo­‑różowa, przetkana złotem. Bufiaste rękawy są z lśniącej mory, natomiast mankiety oraz fiszuta z koronek brabanckich. Na piersiach klamra misternej roboty. Trudno odgadnąć, że to pajęczyca czarnobrunatna i w żółte pasy[1]. Królewskie dziewczę dźwiga rubiny w uszkach nadobnych i z gracją potrząsa kokardą płonącą w złotych warkoczach. Piosenkę nuci, lansiera kroczy i dwie różyczki co chwila podnosi do ślicznego noska.
Dwóch obdartusów podchodzi z boku. Skromni kwakrowie z jakiejś głuchej puszczy na amerykańskim, odległym Zachodzie. Wycelowali z staroświeckich fuzij i odstrzelili pąsowe kwiaty właśnie w tej chwili, kiedy pachniały przy infantki liczku. Kule utkwiły w herbowej tarczy, w ścianie namiotu.

Donna Ewarysta aureolą śmiechu, promieniują-

  1. Nephila malabarensis.