Strona:PL Jaworski - Wesele hrabiego Orgaza.djvu/501

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zapamiętaj sobie: jam piorun kulisty. Przed siebie idę, nigdy nie zaczepiam i choć znam mą siłę, wszystkich omijam. Z tą chwilą jednak, gdy we mnie uderzą, muszę wybuchnąć i ktoś musi zginąć.
— Lecz zakład stoi pomiędzy nami, kulisty piorunie, o Havemeyera i Ewarystę? Pół miljona funtów, jako już rzekłem. Niech co chce będzie, niech idzie na bęben cały mój majorat.
— Co będzie z młynami, jeżeli przegrasz?
— Zakład jest istotny i niema związku z interesami. Jeżeli przegram, ty młyny obejmiesz i mnie je wypuścisz potem w dzierżawę.
— I tobie nie brak zmysłu do geszeftów. Zakład przyjmuję, ale rękę cofam od całej kabały z Havemeyerem. Sam intrygę utkaj. Nie mam dzisiaj czasu. Przyjdzie mi oświecać, a może ratować, szelmę, prorokinię, która zapowiada, że chce na świat wydać dla mnie konkurenta. Właźcie więc do łodzi, idźcie na dno morza, kochajcie się, żeńcie, kłóćcie, podgryzajcie... wszystko mi jedno, byle wesele jutro się odbyło, byle nikt nie śmiał zachwiać pantomimą.
— Reżyserem będę wytrawnym i sprawnym. Zaraz role rozdam do bankietowej, hucznej tragifarsy. Jeszcze przed północą problemat wiary kolekcjonera nam się wyświetli. Sam będziesz musiał przypilnować sobie przez dzień jutrzejszy tego przedstawienia, które koronuje dancinga rozwój, bo mnie nie będzie. Z wielkiej oddali upajać się będę moim trjumfem, pociągiem pośpiesznym, nawet samolotem czemprędzej umknę od miejsca zwycięstwa, gdzie