Strona:PL Jaworski - Wesele hrabiego Orgaza.djvu/496

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ma się postarać o zadośćuczynienie. Bawiłem podówczas właśnie u rejenta, gdzie zabezpieczałem Havemeyerowi umiłowaną, tańczącą panienkę. Dyrektor Gouzdralez, zapamiętały antyfeminista, nader pochopnie na własną rękę, odtelegrafował: „Bić się natychmiast na ciężkie florety aż do utraty wszelkiej przytomności w sali fechtunkowej waszego okrętu“. Lady Pijmlico stawiła się chętnie, salę zapłaciła i zafundowała swojej przeciwniczce sekundantów drogich. Prały się dziwaczki bez opamiętania, machając szablami, które jak wiadomo, są bardzo ciężkie, w obu wątłych rękach przez trzy kwadranse. Dziś ciężko ranne walczą ze śmiercią w głównym szpitalu miasta Kadyksu. Na każdy wypadek pragnęły przed śmiercią usłyszeć raz jeszcze choć jeden mój wykład o objawieniu i powołaniu do funkcij kosmicznych. Walę więc do nich aeroplanem, by te duszyczki do siebie przygarnąć, lub — jeśli tak trzeba — na śmierć wyprawić. Zaraz się dowiemy, co z niemi słychać i jaka czeka nas sytuacja, gdy nadjedziemy. Rusz się papieżu i radjofoniczną podaj mi słuchawkę! Drugą dla hrabiego! Halo! Kadyks? Proszę mnie połączyć z Papadopulosem, toledańskiego dancinga agentem. Numer pięćset siedm.

— Halo! Caramba![1] Jestem skłonny słuchać, byle niedługo. Komu wpadło na myśl, by mię teraz wzywać? Czego się zachciewa odemnie komuś? Gram w piramidkę i czasu nie mam.

  1. Przekleństwo hiszpańskie.