Strona:PL Jaworski - Wesele hrabiego Orgaza.djvu/327

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

marzeń napięcia, do rozplątania dziewiczych zmysłów. Jak huragan pójdę. Kto podąży za mną? Havemeyera będę widziała zawsze i wszędzie, we wszystkiem i w każdym, czy też Orgaza rycerzyka — świętość? Obrządkiem życia ma być wesele, czy obrządkiem śmierci?
— Grozisz i ty także? I ty chcesz przerażać? Narzędziem głównem przeciw mnie jesteś!
— Z tobą być mogę, albo przeciw tobie, ale zawsze sama, z własnego nakazu. I dlatego tylko dziś już wiedzieć chciałam, czy w buduarze jest Orgaz możebny, cudny, przenajświętszy, poza pantomimą, małżonek przeczuły bez Podrygałowa i bez orkiestry.
— Bardzo chcę całować twoje usta ścięte w uporze zimnym, na łonie twojem me myśli uchować ledwo napoczęte, więc jestem skłonny kolekcjonera spętać, wyrugować, a natomiast zostać hrabczukiem rycerskim, podniebnie wypiętym.
— Orgaza pragnienie ja muszę szanować, lecz miljarderskie zachcianki są wstrętne.
— Możliwe, że pragnę, w tej zwłaszcza chwili, jak wzorowy Orgaz, że się pogrążę w tej tęsknocie walnej, że z Havemeyerem zerwę nader chętnie.
— Co pan chce osiągnąć?
— Wywabić chemicznie chcę dotychczasowe wspomnienia miłosne. Rozkoszy chcę doznać w uczuciu niezwykłem, że kochany jestem.
— Nie doznał pan nigdy?
— Przed laty pięcioma po raz ostatni. Kanadyjka wątła i rudowłosa. Przeżyliśmy miesiąc. Wciąż