Strona:PL Jaworski - Wesele hrabiego Orgaza.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wiśniowej sukienki pomalowanej w brudno-żółte chwasty. Uwierzył konkurent Havemeyera, iż odżyła przed nim „Agustina la gitana“ z obrazu J. Zuloagi, a przeszkadza wiernemu wspomnieniu jedynie papieros ladacznicy, przylepiony do obwisłej, dolnej wargi.
— Czy on jest zwierzęciem?... — spytała tonem nieprzerwanej zadumy.
— Kto? — przeraził się Jacinto.
— Nabywca i zbawca — wyjaśniła Ewarysta pośród kłębów dymu wypełniającego jej usta.
— Bez wątpienia zwierzęciem — kwapił się z potwierdzeniem gość amerykański. — Wprawdzie posiadam wszelkie znamiona zupełnie ludzkiego zjawiska, ale szczerze równocześnie pragnę mojego własnego i to okazowego zzwierzęcenia na tle spółczesnej ludzkości. Marzę wprost o tem, by stać się jakimś mamutem, ichtiosaurem czy nadpsem podwodnym, którego szkielet wykopany po wiekach zaświadczy o fizycznych podstawach przeżywanej przez naszą spółczesność historycznej bezmyślności czy też, jeżeli wolisz urodziwa córo Toleda, rozmyślnej bezhistoryczności. Pozatem wykazać się mogę ścisłymi związki z niezaprzeczonemi bydlętami nowego świata czyli tak zwanej drogiej mej ojczyzny...
— Zajmują mię jedynie wielkie, dzielne byki.
— Otóż to właśnie — upewniał amerykanin — wprost cudownie się składa, bo w tej dziedzinie, to znaczy wśród byków, poszczycić się mogę wspaniałą organizacją i niezwykłymi wprost wynikami, jakie