Strona:PL Jaworski - Wesele hrabiego Orgaza.djvu/281

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ność. Ja jestem wyraz. Obaj my mieszkańcy i delegaci krainy milczenia.
— Walka się rozgrywa, czy świat już zatrzymać w dychawicznym biegu, czy jeszcze podpędzić?
— Rozstrzygną miljardy na gruncie Toleda. Ty twoją wklęsłość, ja moją wypukłość, dwie chęci przyrody pozbawionej słowa, musimy natężyć i rozstrzygnięcie dwóch wielkich konstrukcij zgrabnie sprowokować. Dla Yetmeyera mam okrucieństwo, książę zaś może poprzez śmierć przedwczesną z Havemeyerem zgrabnie pofiglować.
— Nie wiedziałem nigdy, że pierwszorzędna przypada mi rola w intrygach kosmicznych. Skorzystam chętnie, by jak najwygodniej, przytem uroczyście, pożegnać życie.
— Walory pozorów nie dały ci treści, więc nęcą cię jeszcze pozory walorów.
— Chcesz powiedzieć grzecznie, że skoro ktoś żyje, nie warto umierać. Zapominasz jednak, żem pozbawiony istnienia instynktu.
— Więc gdy będzie trzeba lub gdy się wyłonią konania trudności, zabiję ciebie.
— Proszę, bardzo proszę. Niesłychanie wdzięczny jestem już teraz. Lecz jeden warunek: zgładzić mię tak zechciej, bym był wybawiony od podobnych tobie, pośmiertnych instynktów.
— Słusznie. Rozumiem. Dobrze, mości książę. Mem jednem spojrzeniem tej religijnej ofiary dokonam.