Strona:PL Jaworski - Wesele hrabiego Orgaza.djvu/247

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tacji potrzeba znowu, żebyście wy mogli znieść taki widok i nie postradali wszystkich cennych zmysłów.
— Czy wolno zapytać, gdzie świętobliwość z moim konkurentem zawarła znajomość i odkąd wasza datuje zażyłość?
— Havemeyera spotkałem raz pierwszy, jeszcze podczas wojny, na zjeździe fakirów, derwiszów, saddhusów i yogów. Było to w Chicago. Kongres ukształtował ciekawą krucjatę dziecięcych mózgów z pośród wyznań licznych, autoryzowanych w państwach nowoczesnych. Skłóciły się z sobą. Najwspanialej wypadł spór katolików polskich z Kurytyby z białoruskimi schyzmatykami. Wszyscy judzili, nikt nie mitygował. Innych narodów przedstawiciele wnet się wycofali. Tamci wytrwali i przez dwa tygodnie ze sobą się darli. Zostali z nami jeszcze i Anglicy, lecz jako widzowie tego popisu, który w różnych pozach dla swoich zbiorów fotografowali. Tam Havemeyerowi sprzedałem w ramkach za upstrzonem szkiełkiem jadłospis mahanty z klasztoru w Bhairon­‑Ka­‑than. Przepis zastosował miljarder w swej kuchni, co na organizm kolekcjonera decydująco i regulująco wpłynęło bezwzględnie przez usadowienie w temperamencie i jego poglądach: anielskiej dobroci, wyrozumienia i łagodności.
— Snobistyczne zbytki, trzonu, pozbawione wszelkiej celowości i własnej konstrukcji — Yetmeyer burknie.
— Zalążki historji i religijności najszersze podstawy.