Strona:PL Jaworski - Wesele hrabiego Orgaza.djvu/194

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wością. Jednego nie moglibyśmy ścierpieć: by nas na temat religijny po raz tysiączny już z rzędu ktokolwiek usiłował nabrać.
A podobne niebezpieczeństwo zachodzi właśnie w sławetnym występie D. Yetmeyera na starym kontynencie. Odkrywamy od razu dno tajemnicy: Wiadomo nam, że między Yetmeyerem a Havemeyerem. trwa długoletni spór o racjonalne zużycie miljardowej fortuny. Yetmeyer przeciwstawiał się jak najenergiczniej kolekcjonerskiej pasji Havemeyera, przeszkadzał jej złośliwie, jak długo mógł, aż w końcu — zapewne znudzony — zniknął na dłuższy okres czasu, by ostatnio wylądować nagle i niespodziewanie w Hiszpanji z dancingiem. Cała religijność Yetmeyera może być tylko próbą olśnienia, zaszachowania i zdystansowania poważnego przeciwnika. Posiadamy w tece redakcyjnej dowody świadczące o prawdopodobieństwie naszej hipotezy. Tego rodzaju chroniczny antagonizm, przybierający wyraźne formy otwartej walki, musi oddziałać podmulająco na fundamenty głośnego i rzekomo w interesie całej ludzkości stworzonego przedsiębiorstwa. Dopóki więc sprawa pojedynku dwóch miljarderów nie zostanie wystarczająco, powiedzmy wyczerpująco, wyjaśniona, musi zdrowy amerykański kapitał za wszelką cenę unikać jakiegokolwiek uczestnictwa w awanturze toledańskiej czy też we wszelkich jej podobiznach. Może religją zabawiać się bezpłodnie, bezprocentowo, każda jednostka, która znajduje w tem przyjemność, pieniądz jednak narodu, pie-