Strona:PL Jaworski - Wesele hrabiego Orgaza.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

aby świadomość nahalną gdzieś schował
przed nami w głębi poświęconej ziemi“.


A ja się śmieję, śmieję i śmieję,
bo jestem idjota,
świadomość śmierci za życia kocham
i kocham Jezu, dziś namiętnie kocham
to światło życia, które za mną pójdzie
wszędy, gdzie umrę.
Kocham, Jezu, kocham.
I śmieję się, śmieję, wprost do rozpuku
jako przystoi, by nowoczesny
śmiał się idjota.


Tramwajem jeżdżę od krańca do krańca
wielkiego miasta,
by doczesności figlarne egzekwje
oglądać sinem nienawiści okiem.
I samochodem mogę, gdy zechcę
wpaść na przedmieścia, już nieco spieszniej,
by suwerenów moich wstrętne bębny
zdrowej niewiedzy odkarmić tapioką.
A fruwać umiem ja także, a jakże,
jak srebrny kolibri czy kremowa mewa
i jeśli kaprys ckliwy mię opadnie
nikt nie odgadnie, gdzie się podziewam.
Mogę być sławny, jak głupi buchalter
i obłąkańca otrzymać przydział,