Strona:PL Jaworski - Historje manjaków.djvu/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z siostrą (wśród nowych warunków zanikną wypaczone pojęcia o kazirodztwie), albo, co bardziej pożądane, obmyślimy jakiś sympatyczniejszy sposób rozmnażania nowego rodzaju ludzkiego, któremu ja dam początek. Już ja to wszystko urządzę przemądrze. Nie bójcie się! Znam się ja przecie na prawach odwiecznych. Ale już wreszcie gadajcie, bo chciałbym jeszcze jakoś użyć mego zmarnowania. Hej! panowie!
Ale to fanatycy, doktrynerzy. Zacięli się i ani rusz. Prawdziwie prorocza przekora. Klechy zawzięte, w niczym nie ustąpią. Dokąd czekać? Widzi odpowiedź: Przodownik, kudłacz kamienny, słodziutko się uśmiecha i za zębami miętosi orzeczenie: aż się warunki wypełnią.
Czekajcie!



Pan Pichoń wraca. Rozgmatwują mu się jakoweś kłęby myślenia, które był już nieraz porzucił. Rok mija. Naużywał sobie z tobą, Honorciu, oj naużywał. Święta prawda. Tylko już mi obmierzłaś cokolwiek. Wiesz dobrze, że nie myślę po próżnicy, tak sobie, w życiu sztyhulkać. Dawaj więc, co masz dawać. Ta ty niewiasta przeznaczona, wybrana! Wrodzoną ci jest tępość i na nic moje nauczanie. Nie rozumiejąc, czynić winnaś, co ci przekazano. Poco marudzić? Mija rok — miara na wytrzymałość cienkiego fornirunku szczęścia, jaki pokrywał wygodne