Strona:PL Jasieński-Nogi Izoldy Morgan.djvu/061

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Obejrzał się — tramwaj dotykał jego pleców. Na oświetlonej tarczy miał 18.
Mijały ich tramwaje. Na tylnym pomoście jednego, Berg zobaczył opartą lekko o poręcz Izoldę, która powiewała mu chustką.
Wtedy ostatnim wysiłkiem uczepił się oburącz wystającego ślepia latarni i zawisł w powietrzu.
Koło niego leciały jedne za drugimi długie, oszalałe tramwaje, pełne bladych, obłąkanych z przerażenia ludzi.

KONIEC