Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 05.djvu/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Lopez siadł na łóżku, łzy puściły mu się z oczu, przycisnął pismo do serca i głosem przerywanym łkaniami rzekł: «Wielki Boże, więc nieopuściłeś mnie, nie jestem przecie sam jeden na świecie. Ineza, moja droga Ineza, niezapomniała o mnie, ona mnie kocha! Ta zacna pani d’Avaloz, sama była aby dowiadywać się o moje zdrowie.» — «Tak jest, Señor Lopez — odpowiedziałem — ale przez miłość boską, uspokój się, nagłe wzruszenie mogłoby ci zaszkodzić.» Toledo usłyszał ostatnie moje słowa, wszedł więc z lekarzem, który zalecił choremu przedewszystkiem spoczynek, przepisał mu chłodzące napoje i obiecawszy powrócić wieczorem oddalił się. Po chwili, drzwi otworzyły się i ujrzeliśmy wchodzącego Busquera. «Brawo! — zawołał — wyśmienicie, nasz chory jak widzę jest dziś daleko zdrowszym! Tem lepiej, wkrótce bowiem będziem musieli rozwinąć całą naszą czynność. W mieście rozchodzi się pogłoska, że córka bankiera w tych dniach wychodzi za mąż za księcia Santa-Maura. Niech sobie gadają co chcą, zobaczymy kto postawi na swojem. Spotkałem właśnie w gospodzie pod złotym jeleniem jednego dworzanina z orszaku księcia, i dałem