Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 05.djvu/093

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

podałem starcowi. Sedekias w jednej chwili poznał o co rzecz chodziła, ścisnął konwulsyjnie papiery w ręku, wyraz niewypowiedzianego gniewu wybiegł mu na lica, powstał, chciał coś mówić ale słowa uwięzły mu w piersiach. Los mój miał się rozstrzygnąć, padłem do nóg starcowi, i zacząłem oblewać rzewnemi łzami.
Na ten widok Sara, uklękła koło mnie i sama nie wiedząc dla czego, cała zapłakana jęła całować dziadka po rękach. Starzec zwiesił głowę na piersi, tysiące uczuć krzyżowało się w jego duszy, w milczeniu darł papiery na drobne kawałki, wreszcie zerwał się i spiesznie wyszedł z izby. Zostaliśmy sami, pogrążeni w najboleśniejszej niepewności, ja przyznam się że straciłem wszelką nadzieję, po tem jednak co zaszło, poznałem że nie powinienem był dłużej zostawać w domu Sedekiasa. Spojrzałem raz ostatni na zapłakaną Sarę i wyszedłem, gdy nagle ujrzałem w przysionku krzątanie się i ciżbę. Zapytałem o przyczynę, odpowiedziano mi z uśmiechem: że ja mniej od kogokolwiek powinienem był czynić podobne zapytania. «Wszakżesz to — dodano — Sedekias wydaje za ciebie swoją wnuczkę i kazał aby czem prędzej po-