Przejdź do zawartości

Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 05.djvu/046

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

związku. Dzień wydawał mi się nieznośnie długim, obrzęd albowiem miał odbyć się dopiero wieczorem w kaplicy letniego domu, który posiadaliśmy niedaleko od Burgos.
Przechadzałem się po ogrodzie dla zagłuszenia trawiącej mnie niespokojności, następnie usiadłem na ławce i zacząłem zastanawiać się nad mojem postępowaniem, tak mało godnem tego anioła z którym wkrótce miałem na wieki się połączyć. Przypominając sobie wszystkie popełnione przeniewierzenia, naliczyłem aż do dwunastu. Natenczas zgryzoty znowu owładnęły moją duszą i gorzko sam na siebie wyrzekając, rzekłem: «Nieszczęśliwy niewdzięczniku, pomyślałżeś o skarbie jaki ci przeznaczono? o tej boskiej istocie która wzdycha i oddycha tylko dla ciebie, która kocha cię nad życie i zapewne do kogo innego słowa nawet nie przemówiła.» Podczas tego gwałtownego monologu, usłyszałem jak dwie garderobiane Elwiry usiadły na ławce przypartej do przeciwnej strony altany w której siedziałem, i zaczęły między sobą żwawą rozmowę. Pierwsze zaraz słowa zwróciły całą moją uwagę. «Cóż więc Manuelo — rzekła jedna z dziewczyn — nasza pani musi bardzo cieszyć się że będzie mogła