Obudziłem się wcześnie i wyszedłem z namiotu aby ochłodzić się świeżem powietrzem poranku. Velasquez i fałszywa Uzeda wyszli w tymże samym celu.
Zwróciliśmy nasze kroki ku wielkiej drodze, dla przekonania się czy nie przejeżdżają jacy podróżni i przyszedłszy do wąwozu wijącego się między dwoma skałami, postanowiliśmy usiąść.
Niebawem, spostrzegliśmy karawanę, która zbliżała się ku wąwozowi i przeciągnęła o pięćdziesiąt stóp pod skałami na których się znajdowaliśmy. Im bardziej podróżni ci ku nam się zbliżali, tem większą obudzali w nas ciekawość. Czterech Indyan otwierało pochód. Za całe odzienie mieli długie koszule oszyte koronkami. Słomiane kapelusze z pękami piór okrywały ich głowy. Wszyscy uzbrojeni byli w długie muszkiety. Dalej postępowało
Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 04.djvu/189
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.
DZIEŃ CZTERDZIESTY.