Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 03.djvu/192

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

domu, w obecnej jednak chwili zupełnie opuszczony.
Otworzyłem okno, spostrzegłem że żadne inne nie wychodziło na tę stronę, przedział nie był wysoki, mogłem był skoczyć ale wolałem użyć prześcieradeł Giraldy; wylazłem na jakąś starą altanę, ztamtąd wdrapałem się na mur i wydobyłem na czyste pole, szczęśliwy że oddycham wolnem powietrzem i pozbywam się Teatynów, inkwizycyi, księżnej i jej mamki.
Spostrzegłem zdaleka Burgos, ale puściłem się przeciwną drogą i niebawem przybyłem do nędznej karczmy; pokazałem gospodyni małą sztukę monety którą oddawna już miałem zawiniętą w papierze i powiedziałem że chciałem od razu całą u niej wydać. Na te słowa roześmiała się i przyniosła mi za podwójną wartość chleba i cebuli. Posiliwszy się poszedłem do stajni i zasnąłem jak zwykle człowiek zasypia w szesnastym roku życia.
Przybyłem do Madrytu bez żadnej zasługującej na wzmiankę przygody. Przedewszystkiem przebiegłem place i ulice, szukając miejsca jak najkorzystniejszego dla mego powołania.
Przechodząc przez ulicę Toledo, spotkałem