Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 03.djvu/116

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wycierpiał karę, ale nie należało porzucać mnie w plugastwie.
Uznano prawdę mego wnioskowania, przysłano mi czego żądałem i dołączono nawet jakieś mięso na zimno ażebym nie zasłabł z wycieńczenia. Zapytałem kiedy chciano rozpocząć moją karę? Braciszek odpowiedział mi że nie wie, że jednak zwykle zostawiano trzy dni do rozwagi. Nie potrzebowałem więcej i zupełnie się uspokoiłem.
Użyłem wody którą mi przyniesiono do odwilżania muru i praca moja z szybkością postępowała. Trzeciego poranku, krata z łatwością dała się wyjmować. Wtedy podarłem na szmaty kołdrę i prześcieradła, uwiązałem linę która wygodnie mogła służyć zamiast drabiny sznurowej i oczekiwałem nocy aby uskutecznić ucieczkę. W istocie, nie miałem czasu do stracenia, gdyż braciszek doniósł mi że nazajutrz sąd miał się rozpocząć złożony z Teatynów pod przewodnictwem członka świętej inkwizycyi.
Nad wieczorem, znowu przyniesiono ciało okryte czarnem suknem ze srebrnemi frendzlami; domyśliłem się że musiał to być ten sam znakomity pan o którym wspominał Sangro Moreno