Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 02.djvu/164

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wiązkiem pobiedz za nim i zatrzymać go. Nieznajomy obrócił się a widząc że goniłem go, jął tem prędzej uciekać, nareszcie zatoczył się, upadł i zranił się w głowę. Otarłem mu chustką ranę, poczem oddarłszy kawał własnej koszuli, owiązałem mu głowę. Nieznajomy nic mi nie rzekł, wtedy zachęcony tą uległością podałem mu rękę i zaprowadziłem do obozu cyganów. Przez cały ten czas nie mogłem wydobyć z niego ani jednego słowa.
Przybywszy do jaskini, zastałem wszystkich już zebranych na śniadanie; zachowano dla mnie jedno miejsce, rozsunięto się dla nieznajomego, nie pytając wcale kim był i zkąd przybywał. Takie są zwyczaje gościnności hiszpańskiej, którym nigdy nikt niepoważa się uchybiać.
Nieznajomy jął zapijać czekuladę, jako człowiek gwałtownie potrzebujący posiłku. Naczelnik cyganów zapytał, czyli złodzieje go tak srodze zranili: «Bynajmniej — odpowiedziałem; — znalazłem tego jegomości zemdlałego pod szubienicą Los Hermanos; jak tylko wrócił do zmysłów natychmiast zaczął z całych sił uciekać w pole, wtedy w obawie aby nie zabłądził w zaroślach, pogoniłem za nim i właśnie miałem go schwytać gdy upadł.