Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 02.djvu/114

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

siostro, że jak tylko wszyscy brzdąkacze odejdą z ulicy i zagaśnie światło w naszym bawialnym pokoju, słychać dwie lub trzy ballady, śpiewane raczej przez mistrza niż przez zwykłego dilettanta.» Mąż mój potwierdził te słowa i dodał że sam już uczynił był tę samą uwagę. Przypomniałam sobie że w istocie słyszałam coś podobnego, i zaczęliśmy żartować z mojej siostry i nowego jej kochanka. Jednakowoż zdało nam się że przyjmowała te żarty z mniejszą wesołością jak zazwyczaj.
Nazajutrz, pożegnawszy brzdąkaczów i zamknąwszy okno, zgasiłam światło i zostałam w pokoju. Wkrótce usłyszałam głos o którym siostra mi mówiła. Śpiewak zaczął od uczonej przygrywki, po czem zawiódł pieśń o roskoszach tajemnicy, drugą o bojaźliwej miłości i potem nic już nie słyszałam. Wychodząc z pokoju, ujrzałam moją siostrę przysłuchującą się podedrzwiami. Udałam że nic nie widzę, ale przy wieczerzy uważałam że często zadumywała się i wpadała w roztargnienie.
Tajemniczy śpiewak codziennie powtarzał swoje serenady i tak przyzwyczaił nas do swoich pieśni, że dopiero wysłuchawszy go,