Strona:PL Jan Lemański Colloqvia albo Rozmowy.djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.




Śpiewał głośno ptak jakiś
W wiosennym okresie.

Wyjrzał kret z kretowiny
I mruknął:
— To drze się!...
Ha, nieznośny dyasku,
Ciszej tam!... Czyż nie można
Żyć bez pieśni, blasku,
Światła?... hę?... nadziemskości?...
Można. Hm... ziemiste
Rzeczy toż to niebiańskość!
Hm?...
(Tu pojadł glistę).

— Wszakże i mnie coś nieraz
Trapi... nudność miewam,
Czczo mi tak... ciasna nora...
I cóż?... Nic. Nie śpiewam...

O, gdybym ja się nie bał
Ludzi, dnia promieni,
Zaśpiewałbym... jak sądzę,
Pieszczotliwiej, cieniej...