Przejdź do zawartości

Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.6.djvu/232

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ja zwę się Judasz, i tyś jest Judaszem,
wszyscyśmy bracia Judasze —
weź przyjaciela w dom —
nalej-że mi, karczmareczko,
mocno przepalonej,
a ty, bratku, graj wesoło,
gach u twojej żony —
ponoć przyjaciel twój,
czy brat —


∗                         ∗

Pomóż-że zdjąć mi te ciernie —
Panie! może mi jesteś krzyw,
żem śmiał Cię takiej pozbawić ozdoby?
Masz przecie jasny krążek wokół skroni,
niech mnie przynajmniej pozostanie Twoja —
Tak, Panie Chryste! — cierniowa korona!
Tylko dlaczego te kolce
takie są wielkie?
Czemu ten splot taki długi,
że siedemkrotnie głowę mi opasał
i jeszcze mi się pod te nogi ściele
ach! i za każdym wbija mi się krokiem
w me stopy? —
Mówisz, żem rudy? gust ci zmienię
brzęczącą kiesą złota —
tylko niech będzie ochota! —
Zdradziła brata —
Zdradziła męża —
Nie powiedziała,
że mam tę krwawą na szyi
pręgę wisielca,
tylko siwe przymrużyła
oczęta,
a dziś żal jej, że jej suknia
pomięta...
Wiesz, życie marne! nie żałuj!