IX.
W tem na obliczu wypalonem piętnie —
Żywych rumieńców jedwabnej purpurze, —
W tych ciepłych wargach, chylących namiętnie
Do pocałunków swe rozkwitłe róże;
W tem przyspieszonem, urywanem tętnie
Dwóch żądz, grających w nieskłóconym chórze —
W ciał rozkochanych przedziwnej harmonii
Szczęście i prawda jedyna się chroni.
A gdy pod tchnieniem miłosnego żaru
Oko swój ogień powieką przysłoni,
Omdlewającą z rozkoszy nadmiaru,
Nie pomrok dusze zatapia w swej toni,
Tylko ta cicha, rozmarzona senność
W rajów nieznanych wiedzie je promienność.
X.
O pieśni ciała! O porywająca
Pijanych tobą na szału krawędzie!
Jest coś w twych dźwiękach z letniego gorąca,
Gdy ten swój lazur nad ziemią rozprzędzie!
Śród rozegranych akordów tysiąca
Masz tony, miękkie, jak puchy łabędzie,
Masz brzmienia, słodkie, jak oddech pieszczoty
Dwóch żądz, złączonych namiętnymi sploty...
Błogosławiony, kto ciebie usłyszy,
O pieśni oczu, gasnących z tęsknoty,
Ust, odrętwiałych w pożądania ciszy,
Ramion i piersi!... Rajski hymnie złoty!
Tak odbijają szczęśliwość twe głosy,
Jak ta głębina odbija niebiosy!
XI.
Cicho nasz statek jasne wody kraje...
Cicho pobrzmiewa zdradni śpiew syreni...
Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.4.djvu/190
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.