Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.3.djvu/055

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I ksiądz z kropidłem w pogotowiu blizko;
Wodą święconą złe duchy wypędza,
I gdzie golizną świeci ludzka nędza,
By się zakryła, śmiga słów biczysko.

Tak od początku trwa ta procedura,
Tylko się komża i kropidło zmienia,
A w ludzkiej siatce zawsze jeszcze dziura;

Tak od początku kwitną egzorcyzmy,
A świat podobien zawsze do więzienia,
Mimo słów gromkich, mimo świętej chrzyzmy.

XI.
Nim Jahwe zasiadł na tronie płomiennym
I nim przeraził biedną ziemię gromem,
Świat bóstw tysiące mieniły swym domem,
Grożąc obłokiem w pioruny brzemiennym.

Tyfon i Szywen uczynili lennym
Ducha ludzkiego, że zbryzgan krwi sromem;
Melkart, Astarte, Aryman, co, złomem
Światła przerażeń, w mroku legł bezdennym.

I człek, gdy klękał ze czcią, czy ze strachem,
W domu, na wzgórzu, czy pod świątyń dachem,
Zwał to religią i treści nie badał;

I zwał religią, gdy, gasząc rumieńce
Wstydu i grozy, na ołtarzu składał
Ciało swych córek, swą nędzę, swe jeńce...

XII.
Więc gwałt i bezwstyd nigdy nie oniemią?
A więc wiecznymi są tej ludzkiej chłosty
Krwawe żywioły, co wznoszą, jak osty,
Siekące głowy, choć zda się, że drzemią?