Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.2.djvu/211

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
AKT TRZECI.


Dziedziniec w otoczonym murami zamku czorsztyńskim.
Mrok przed wschodem słońca. Później wschód słońca. — Warty. — Na przodzie sceny ludzie z oddziału Czepca.


TRZECI GÓRAL.
Czuwamy tutaj całą noc — w dziedzińcu,
jak podwórzowe pieski na łańcuchu.


PIERWSZY GÓRAL.
Byłoby lepiej hańże — tam! przy watrze
nad Czarnym Stawem, lub pod Wołoszynem,
gdzie na upłazy wychodzą koziczki...
Pukałoby się...


PIĄTY GÓRAL.
Haj! pukałoby się!
Lecz mi się widzi, że i dziś ustrzelim
kilku capików.


TRZECI GÓRAL.
Skóry z nich nie zedrzem:
puste kieszenie pachołków biskupich —
nie warto do nich kłaść zbójnickiej ręki.