Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.2.djvu/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
mnie, stojącemu nad grobem starcowi,
że się nie znajdzie ktoś, co własną dumę,
choćby skrzywdzoną, zechce unieść w górę
na tej straszliwie rozhukanej fali?
Kto mnie zaręczy, że ty...


NAPIERSKI w najwyższym gniewie.
Mości panie!
Mitygując się, prawie błagalnie.
Ojcze Zdanowski!...


ZDANOWSKI.
Tak! straciłem miarę
w tem, co jest dobre, a co złe — kto zdrajcą,
a kto jest wiernym...


NAPIERSKI.
Wino nazbyt mocne
oszołomiło coś i mnie i ciebie...
Wchodzi Mojsze, prowadząc ze sobą dziewczynę.


MOJSZE z ruchem wskazującym na dziewczynę.
Jest!... Najpiękniejsza!... Sam pan król...


NAPIERSKI.
Precz!


MOJSZE zabierając się ku drzwiom.
Idę!
Zatrzymuje się przed drzwiami po prawej.
Ja tylko jeszcze chciałem coś powiedzieć...
coś tak ważnego...


NAPIERSKI.
Precz!...


MOJSZE.
Idę! już idę!
Znika, odepchnąwszy dziewczynę, która chciała za nim odejść, nie zostawiwszy gąsiorka.
Dziewczyna stoi bezradna.