Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.2.djvu/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
jak skowroneczek! Na starość gardziółko
wyschnie, by potok — śpiewaj, pókiś młoda.
Zwracając się ku Czepcowi.
Ale, co widzę! junak tak spochmurniał,
niby te czarne świerki w waszych górach!
Ej, czarny świerku! A toć cię siekiera
nie utrafiła, choć się zamierzali...
Zaraz ja ciebie rozraduję...


HANUSIA.
Salka!
Stara Salucha! a haw my ich z roczek
już nie doźrzeli... Witają! a skąd to?


SALKA.
Skądby? ze świata.


HANUSIA.
O, prawda! ze świata!
Mówią, że taka jesteście jak pyłek —
z miejsca na miejsce wietrzyk was zanosi;
Dziś, mówią, tutaj, a jutro już będzie
ze sto mil dalej... Taką macie władzę,
że ja się stracham, kiej sobie pomyślę
o owym cudzie —
z wyrzutem i z lękiem
zwłaszcza, że też Boga
nie pochwalicie, wszedłszy do świetlice.


CZEPIEC żegnając się.
Złe... W imię otca i syna i ducha...


SALKA do Czepca.
Głupiś, junaku...
Zwrócona ku Hanusi.