Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.2.djvu/066

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
WALEK.
Panie-ojcze, jedno słowo: Czemu nie mam być waszym zięciem?


CIERPIK.
Nie chcę ja syna mojego wroga...


WALEK.
A co ja temu winien?


CIERPIK.
Jedna krew!


WALEK.
Panie-ojcze!


CIERPIK.
Nie masz gruntu, ani nic, a ja nie mam na to, aby żywić jeszcze i ciebie.


WALEK.
Sam się wyżywię.


CIERPIK.
Dopókiś zdrowy i to jeszcze kto wie... Za tydzień supasta... Ja pójdę na żebry, Jagna pójdzie na żebry... Jesteśma starzy... Małgosia pójdzie w służbę... Niech pozna, co to znaczy wycierać cudze kąty! Rozbestwiła się! Zachciało się suce rajskiego jabłka... Miał się do niej Józef od Ciemiężyny... Siedzi na trzech morgach Byłbym się przy nim uwiesił... Stary jestem... Choć ino trzymorgowy, to zawsze lepszy od fabrycznego popychacza. A choćby i robił w fabryce? Na wypadek zawsze miałby swój zagon, swój własny kąt... Rozbestwiła się. Niech jej moje oczy nie oglądają! Zdrowa jest, sama jest, da sobie radę. Sama jest...