Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
 74
JAN III SOBIESKI.

— Nie gniewaj się na mnie! — mówiła miękkim głosem Sassa, — musiałam tu przybyć do ciebie, nie mogłam postąpić inaczej!
— I cóżbyś tu robiła w obozie wśród trudów i znojów wojennych? Wracaj!
— Do zamku Michała Wassalskiego?... Nigdy! — odrzekła Sassa z prze strachem..
Żołnierze oddalili się z wolna, gdyż ukazanie się szanowanego przez wszystkich Jana Sobieskiego nakazywało im odstąpić od dziewczyny.
— Czyń ze mną co chcesz, panie, — dodała Sassa stanowczo, tylko nie zmuszaj mnie żebym powracała do zamku tego, który z tobą mówił przed chwilą! Czy nie słyszałeś jego gniewnych wyrazów? Umrę raczej, a nie wrócę do zamku!
— Ależ tutaj w obozie nie możesz zostać, Sasso!
Ślepa dziewczyna słuchała. Gdy się przekonała, że otaczający oddalili się, zwróciła się nagle z gestem prawie namiętnym do Jana Sobieskiego i rzekła:
— Musisz mnie wysłuchać, panie! Nie łaj mnie! Musiałam tu przybyć do ciebie, aby ci zakomunikować ważną wiadomość! Nie lękałam się śmierci, nie lękałam się żołnierzy, musiałam cię znaleźć!
— Cóż cię do mnie sprowadza, Sasso?
— Nie tutaj, panie! Michał Wassalski mógłby podsłuchać!
— Oddalił się, Sasso!
— Weź mnie do swego namiotu, panie!
— W moim namiocie nie możesz pozostać, dziewczyno!
— Mam ci zakomunikować ważną wiadomość, panie, potem odejdę.
— Pod tym warunkiem możesz pójść ze mną! Nie dla ciebie tu życie, między zdziczałem w obozie żołdactwem, nie zawsze tak jak w tej chwili mógłbym cię obronić przed nimi, — rzekł Jan Sobieski do wsłuchującej się w każde słowo Sassy.
— Wiem, że pragniesz mojego dobra, panie... ty zawsze byłeś dobrym dla mnie... nie przemówiłeś do mnie nigdy gniewnie... ale nie mogłam uczynić inaczej, — odpowiedziała ślepa niewolnica szczególnie smutnym tonem, musiałam pójść za tobą, chociażby tutaj na mnie śmierć czekać miała! Wysłuchaj mnie, panie, ulituj się!
— Chodź więc, Sasso, — uległ Jan Sobieski prośbom ślepej dziewczyny i zaprowadził ją do swego namiotu.
Przed namiotem jednakże zatrzymał się nagle.
— Nie wezmę cię do mego namiotu, — rzekł, — nie chcę, żeby żołnierze pomyśleli coś takiego, coby cię zniesławić mogło.
— Czyż mogliby myśleć co podobnego, — zapytała niewidoma.
— Usiądź tu przed namiotem i powiedz mi, co cię sprowadziło, dziewczyno, a następnie opuścisz obóz i udasz się do dóbr mojego ojca.
— Słusznem jest to, co mówisz panie i będę ci posłuszną. Czy nikt nas nie słucha?
— Nie ma nikogo w blizkości!
Sassa zwróciła się do Sobieskiego i i pokazała mu bliznę swej rany.
— Strzał ten dla ciebie był przeznaczony, panie! — rzekła ostrożnie tłumiąc głos, — Michał Wassalski najął swojego gajowego, ażeby cię zastrzelił w lesie komierzyckim, przez