Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/592

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
594
JAN III SOBIESKI.

wiska. Zwołam członków najwyższego trybunału, niechaj wydadzą wyrok!
Książę prymas wyszedł.
Noc już zapadła. Królowa ustąpiła także do swych pokoi.
Jan Sobieski pozostał sam i stał zamyślony we wspaniałym salonie.
Cisza panowała w wielkim, starożytnym zamku.
Nagle drzwi otworzyły się szybko.
Stary sługa Sobieskiego chwiejnym krokiem przestąpił próg i patrzył z przerażeniem w korytarz, wyciągając ręce przed siebie.
Następnie zwrócił się do króla i wskazał na korytarz.
— Co ci jest Nazarze? — zapytał król.
— Idzie.... to on, najjaśniejszy panie, — szepnął stary sługa.
— Kto taki? Co cię tak przestrasza?
— Stary mnich, najjaśniejszy panie! Idzie tutaj! — odrzekł Nazar.
Widmo zamkowe, które się tak często ukazywało, ażeby ostrzedz lub ocalić Sobieskiego, ukazało się znowu w długim, oświetlonym korytarzu i zbliżyło się do otwartych drzwi pokoju, w którym stał król.
W tej chwili, gdy Nazar wskazywał w korytarz, dał się w nim słyszeć głos wołający na starego mnicha.
Młody oficer gwardyi, który właśnie odbywał patrol w zamku i nie wiedział coby znaczyć mogło to zjawisko, spostrzegł starego mnicha w krużganku królewskim i zawołał na niego.
Warta stojąca w głębi w korytarzu wiedziała o starym mnichu i pozwoliła mu przejść bez przeszkody.
Stary mnich nie stanął na zawołanie, lecz szedł dalej poważnie. Był on ubrany w obszerny, ciemny, całą postać osłaniający habit i kaptur tak nasunął na głowę, że nie było widać jego twarzy.
Młody, służbisty zdeterminowany oficer rozgniewał się, że postać nie odpowiada na jego wołanie.
— Stój i powiedz kto jesteś, bo strzelę, — zawołał na starego mnicha.
Słowa te usłyszał król.
— Wyjdź, Nazarze, — rozkazał, — i powiedz oficerowi, że mu zabraniam zatrzymywać starego mnicha.
Nazar wyszedł na korytarz.
W tej samej chwili jednak ujrzał błysk nagły.
Strzał rozległ się głucho po sklepionych korytarzach zamku.
Oficer dał ognia do tajemniczej postaci, która nie odpowiedziała na jego powtórne wezwanie.
Stary sługa odskoczył w tył.
— Co to było? — zapytał Sobieski.
— Najświętsza Panno!... oficer strzelił do mnicha! — odpowiedział zaraz bledniejąc.
— Co za nierozsądny pośpiech! — rzekł król i wyszedł z pokoju.
Stary mnich, jak się zdawało, nie był trafiony. Pewnym krokiem szedł do otwartych drzwi, w których ukazał się król z Nazarem.
Młody oficer, który obawiał się, aby jakie niebezpieczeństwo nie groziło królowi chciał już nabić pistolet i powtórnie wystrzelić.
— Stój! Co robisz! — zawołał Sobieski, — przepuść mnicha bez żadnej przeszkody!
Nadbiegło kilku żołnierzy i służących, którzy słyszeli wystrzał.
Gdy ujrzeli króla i Nazara, cofnęli się nieco.
Młody oficer nie pojmując co zaszło, zwrócił się do starych żołnierzy, którzy mu wyjaśnili, że stary mnich już