Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
58
JAN III SOBIESKI.

— Co to jest? słyszysz? — zawołał budząc się Jan.
— Bitwa! Sprawdza się to, com przewidywał od kilku dni! Straże przednie znowu uderzyły na siebie, tym razem jednak przyjdzie do formalnej bitwy, — odpowiedział Marek.
W obozie wszystko zaczęło się poruszać. Noc była jasna, księżycowa. Wrzawa panowała nadzwyczajna. Piechota zebrała się naprzód i pod dowództwem naczelników pośpieszyła ku oddalonemu miejscu nad rzeką, z którego dochodził głuchy odgłos rozpoczętej walki.
Marek miał słuszność. Przednie straże nieprzyjacielskich wojsk rozpoczęły krwawą potyczkę, która wkrótce przybrała znaczniejsze rozmiary. Szwedzi przeważni siłą odparli przednią straż polską, pomimo dzielnej obrony. Miejsce potyczki pokryte było zabitymi i rannymi.
Noc księżycowa sprzyjała walce. Na pałszczyźnie nadbużnej — widno było jak w dzień.
Odparty oddział polskiej przedniej straży poniósł bardzo znaczne straty i zmniejszył się do niewielkiej gromadki ludzi, gdy piechota z obozu przybyła mu na pomoc.
Wojska polskie uderzyły na nieprzyjaciela, który widocznie był przygotowany na tę nagłą zaczepkę, gdyż stał w zupełnym porządku.
Na całej równinie rozpoczęła się zapalczywa walka, świadcząca, że obie strony przejęte były nienawiścią i żądzą krwi. A nienawiść dodaje odwagi! To też walka wkrótce przybierać zaczęła coraz większe rozmiary. Słychać było okrzyki wojenne, szczęk broni, huk wystrzałów, odgłosy rogów.
Wtem wypadła z polskiego obozu kawalerya. Składała się ona z dziel-[1]
— Pilno mi było przybyć tutaj, bo tu najwłaściwsze miejsce w tej chwili dla rycerzy! Spokojne wysiadywanie w zamku mych przodków nie byłoby przyzwoitem.
— Czy przed odjazdem z zamku, dostojny wojewodo, widzieliście Sassę, ślepą niewolnicę? Cóż się z nią dzieje? — zapytał Jan.
— Opuściłem zamek wkrótce po was i nie pytałem się o niewolnicę, — odpowiedział Michał Wassalski, — ale cóżby ją złego spotkać mogło w moim zamku?
Marek wpatrując się w ponurą, brodatą twarz wojewody, nie mógł się pozbyć myśli, że ma on jakiś zamiar ukryty, że nie jest szczerym. Młodszy brat Jana Sobieskiego doznawał niemiłego uczucia na widok Wassalskiego i zwierzył się z tem przed bratem, gdy wojewoda opuścił namiot udając się do siebie.
— Więc i ty, Marku? — zapytał Jan zdziwiony, — wytłómaczę ci zaraz nieprzyjemne wrażenia, które Michał Wassalski czyni na to! Ciemnobrodata jego twarz jest ponurą, poważną, wojewoda jest człowiekiem zamkniętym w sobie, gościnności jego jednakże muszę oddać sprawiedliwość!
— Oczy jego były niespokojne i groźne, mój bracie, błyskał w nich szczególny ogień, — odrzekł Marek, — gdy sądził, że nie zwracamy na niego uwagi, można było pochwycić, dziwne jego spojrzenia.
— Sądzę, że niesłusznym jesteś względem niego, — odpowiedział Jan, — nie należy się powodować takiemi przypadkowemi wrażeniami.

Dwaj bracia poszli na spoczynek, zaledwie jednak usnęli, dał się słyszeć dźwięk rogów i głuchy odgłos bębnów alarmowych.

  1. Przypis własny Wikiźródeł błąd składu; przestawione łamy