Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/547

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
549
JAN III SOBIESKI.

pią mieszkańcy, byłby tu już oddawna, a dzielność jego zastąpiłaby brakującą liczbę wojska! O! ja znam tego bohatera! Wiem, że nie darmo liczę na niego.
— Król Sobieski byłby już tutaj, gdyby go nie zatrzymywały ważne powody! — rzekł Stahremberg.
— Pominie on wszystkie te powody, panie hrabio, gdy się dowie że już ani chwili zwlekać nie można! — zapew niła Sassa, — przybędzie, gdy się dowie, że miasto w ostateczności. Jego odwaga i dzielność, współczucie i wspaniałomyślność nie pozwolą mu się wahać ani godziny. Nie zna on naszej nędzy i niebezpieczeństwa, jakie grozi Wiedniowi.
Niepodobna, mości księżno, przesłać doń posłańca, ażeby mu o tem oznajmić, — odpowiedział hrabia Stahremberg ponuro.
— Wszystkie próby nie powiodły się! — dodał Thurn.
Więc pozwólcie panowie, żebym ja spróbowała, — rzekła Sassa wstając...
Księżna pani chciałaby...
— Postanowiłam udać się do króla polskiego i wezwać go!
— Na to nie mogę pozwolić, mościa księżno! — odpowiedział Stahremberg, — niebezpieczeństwo zbyt wielkie! Tur cy nie oszczędzają nikogo.
— Czy pan hrabia myśli, że się cofnę przed niebezpieczeństwem? — zapytała Sassa, — idzie tu o ocalenie Wiednia i jego nieszczęśliwych mieszkańców. Jestem przekonana, że król Sobieski poda pomoc skuteczną i miałabym się wahać bodaj przez chwilę ze spełnieniem mego zamiaru? Nie, nie, panie hrabio! Moje postanowienie jest niezłomne.
— Szlachetny to czyn, mościa księżno, lecz lękam się o panią!
— Trzeba spróbować. Jestem wdową po rosyjskim księciu. Jeżeli Turcy mnie przepuszczą to plan mój się uda!
— Niech mi wolno będzie towarzyszyć księżnie pani, — rzekł hrabia Thurn.
— To przeszkodziłoby spełnieniu mego zamiaru, panie hrabio. Mieszkańca Wiednia nie prześciliby, lecz wzięliby do niewoli.
— Będę przy pani przebrany za słu żącego.
— Dziękuję panu za tę ofiarę, panie hrabio. Pojadę sama z moją służbą, ograniczoną do najmniejszej liczby osób, — odpowiedziała Sassa, — spodziewam się, że mi się uda przejechać przez linie oblężnicze i dostać do króla polskie go, a wtedy wybije godzina wyzwolenia dla tego miasta i jego mieszkańców!
— Podziwiam wspaniałomyślne po stanowienie księżnej pani! — rzekł hrabia Stahremberg, — ta nowa ofiara przewyższa wszystkie poprzednie!
— Daj Boże, żeby mój plan się powiódł! — mówiła Sassa dalej z zapałem, — idzie tu o oddanie usługi wielkiej, wspaniałej sprawie! Za kilka dni wszystko byłoby straconem! Tego dopuścić nie można! Trzeba z tych dni korzystać. Jeszcze można ocalić Wiedeń i jego uciśnionych mieszkańców! Jeszcze pomoc nie przybędzie zapóźno!
— Niebo niech błogosławi księżnę panią za to postanowienie, — rzekł hrabia Stahremberg.
— Żegnam panów! Jeżeli do wieczora nie powrócę do miasτa, będzie to znakiem, że mi się powiodło przejechać za linią. Obwieść pan wówczas mieszkańcom miasta, że nie potrzebują rozpaczać, że odsiecz nadchodzi, — zakończyła Sassa rozmowę, — liczę na pomoc i opiekę Boga! A chlubnem byłoby dla