Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/531

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
533
JAN III SOBIESKI.

bym mógł wyjść swobodnie ze wszystkiem co do mnie należy.
— Obsadzić namiot! — zakomenderował oficer, — kapłan nie może nam się wymknąć!
Allaraba roześmiał się szyderczo.
— Kto się poważy do mnie przystąpić? — zapytał.
— Schwytać kapłana! — rozkazał oficer, — chodźcie za mną! Czy lękacie się go?
Żołnierze zbiegli się koło namiotu i z dobytemi szablami natarli na Allarabę i Timura.
W tej chwili rozległ się wystrzał.
Oficer trafiony w pierś, zachwiał się i upadł na ręce żołnierzy.
Timurowi widocznie dodało to odwagi, gdyż z wydobytą szablą rzucił się na żołnierzy.
Tymczasem wiadomość o nadejściu warty doszła do ucha kobiet stanowiących harem kapłana, a ponieważ nie pilnował ich nikt, postanowiły one uciec.
Gdy wybiegły z namiotu, zostały pochwycone przez żołnierzy, którym nadchodzący basza kazał je odprowadzić do swego namiotu.
Kilku żołnierzy walcząc natarli na Timura, który wkrótce pad pod ciosami.
Przed namiotem powstało zbiegowisko.
Nagle Allaraba indyjski kapłan, znikł.
Żołnierze widzieli go przed chwilą u wejścia do namiotu... teraz go nie było!
Z początku myślano, że został zabity. Po przeszukaniu jednak okazało się że tylko Timur był zabity i oficer raniony.
Wojsko obsadziło cały, wielki namiot. Kapłan nie mógł się oddalić. Musiał się znajdować wewnątrz namiotu. Żołnierze myśleli, że odebrał sobie życie, widząc niebezpieczeństwo ucieczki.
Ranionego oficera odniesiono. Inny zajął jego miejsce.
Oznajmiono wielkiemu wezyrowi, że kapłan się broni i że z bronią w ręku musiano obsadzać namiot. Kara Mustafa wydał rozkaz otoczenia namiotu i ujęcia kapłana żywcem lub trupem.
Nie łatwo jednak było ten rozkaz wykonać, ponieważ nietylko żołnierze, ale nawet oficerowie zostawali pod wpływem przesądu, że w namiocie kryją się siły i przedmioty niebezpieczne, mogące wszystkich zgładzić w mgnieniu oka.
Mimo to oficer dowodzący wykonał otrzymany rozkaz i z najodważniejszymi wszedł do namiotu.
Zastali tu wszystko w wielkim nieładzie.
Kapłan nie miał widocznie czasu ani zabrać swych skarbów, ani ich ukryć, bo żołnierze znaleźli jeszcze skrzynki i worki w jednym z przedziałów namiotu i na rozkaz oficera zanieśli je do namiotu wielkiego wezyra, pozostali zaś tymczasem rewidowali namiot.
W jednym z przedziałów znaleziono na dosyć wysokim postumencie posąg, przedstawiający indyjskie bóstwo i uderzająco wielki. W innym było kilka zwierciadeł pod różnemi kątami w nieładzie suknie i zasłony, trzewiki i tym podobne przedmioty kobiece.
Kapłana nie było nigdzie. A jednak nie mógł on opuścić otoczonego ze wszy stkich stron namiotu.
Oficer i żołnierze szukali dalej, przechodząc z jednego przedziału do drugiego. Nie pominęli żadnego kąta, podnosili każdą zasłonę, zaglądali do każdej skrzyni.
Kapłan znikł bez śladu.