Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/403

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
405
JAN III SOBIESKI.

— Nie uważaj wszystkiego za stracone, najjaśniejszy panie! Niebezpieczestwo wielkie, ale ja cię ocalę!
— Ty?
— Nieprawdą jest, żebyśmy na nikogo liczyć nie mogli, — mówiła sułtanka matka dalej, — jest jeszcze w pałacu wielu przywiązanych do ciebie, sułtanie!
— Więc wyślij ich z tajnym rozkazem, ażeby zabili tego przeklętego buntownika!
— Toby powiększyło niebezpieczeństwo, najjaśniejszy panie! Tutaj w pałacu możesz im ufać. Co innego byłoby, gdyby przybyli do pułków Kara Mustafy! Odstąpiliby ciebie i przeszliby do buntownika, zamiast go zabić, a wtedy wszystko byłoby stracone!
— Jeszcze jest sposób! Zawezwę tu Kara Mustafę, zwabię go obietnicami....
— Czy sądzisz, że przybędzie, najjaśniejszy panie — zapytała sułtanka matka syna, który w niebezpieczeństwie tracił głowę.
— Wyznaczę niesłychaną nagrodę na jego głowę, — mówił sułtan dalej, — połowę mego skarbu!
— Pozostawią go przy życiu, a tobie cały skarb zabiorą, najjaśniejszy Panie.
— Więc pozostaje nam tylko ucieczka!
— Jest jeszcze inny sposób, sułtanie, — odpowiedziała sułtanka matka, czy pozwolisz mi potajemnie opuścić seraj?
— I ty chcesz mnie opuścić
— Ażeby cię ocalić, najjaśniejszy panie!
— Tego nie dokażesz! Jesteś kobietą!
— Powiedz, że jestem matką, a matka ma częstokroć więcej odwagi i siły, niż mężczyzna, — mówiła sułtanka dalej, — mam pewną myśl... lecz musisz mi pozwolić, że ją zamilczę.
— Jestem w niebezpieczeństwie i trwodze! Muszę myśleć o ucieczce, to rzecz stanowcza! — odrzekł sułtan.
— Jeszcze nie! Wstrzymaj się z tem przez czas jakiś, najjaśniejszy panie! Na ucieczkę czas zawsze będzie. Ja chcę spróbować innego sposobu i może mi się uda przynieść ci głowę Kara Mustafy.
— Głowę buntownika? Dobrze, uczyń to! Każę zatknąć jego głowę na lancy i osadzić na szcycie muru! Głowa ta oznajmi wszystkim, jaki los czeka buntowników!
— Postaram się przynieść ci jego głowę! Czy upoważniasz mnie do tego sułtanie?
— Do wszystkiego, co zrobić zechesz.
— A więc niech mi Ałłach dopomaga!
— Cóż chcesz czynić?
— Nie pytaj mnie o to, sułtanie! Pozostaw mi wolną wolę! Ja cię ocalę! Nie ufam nikomu, oprócz ciebie. Jeżeli jeszcze kto może odwrócić ci grożące niebezpieczeństwo, to ja z pewnością! Dałeś mi władzę, użyję jej dla ocalenia ciebie!
Sułtanka matka wyszła z pokoju syna i udała się najprzód do marmurowego pokoju, gdzie rozkazała uprzątnąć zwłoki Ibrahima baszy i pogrzebać je pocichu.
Po wykonaniu tego rozkazu powróciła do swego apartamentu w haremie i zawołała swoje sługi i niewolnice.
Wszystkie one były bardzo przywiązane do sułtanki Walidy, która choć surowa, była dla nich dobrą i sprawiedliwą.
— Wiem, że mnie słuchacie i spełniacie wszystkie moje rozkazy, — rzekła, — wystawię was zatem na nową