Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/383

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
385
JAN III SOBIESKI.

Krwawe rusztowanie wyglądało okropnie. Leżały na niem zwłoki księcia Ostrogskiego.
Orszak prowadzący Połubińskiego przystąpił do pokrytych czarnem suknem stopni.
Dwóch kapłanów towarzyszyło skazanemu, odmawiając modlitwy.
Kat szedł za nimi.
Przedewszystkiem weszli na szafot świadkowie krwawego aktu, następnie Połubiński blady śmiertelnie z kapłanami.
Orszak zamykał kat z pomocnikami.
Ujął on miecz i stanął przy pniu.
Spostrzegłszy skrwawione zwłoki Ostrogskiego, leżące na rusztowaniu, Połubiński padł na kolana i złożył ręce.
Kapłani uklękli przy nim i modlili się.
W głębi stali pomocnicy kata, po za nimi służący Połubińskiego, którzy mieli zabrać jego zwłoki.
Gdy skazany odmówił modlitwę, kierujący egzekucyą zwrócił się do kata.
Słyszełaś wyrok, mistrzu, — rzekł, — pełń swoją powinność.
Pomocnicy kata chcieli pochwycić Połubińskiego, ten jednak oddalił ich gestem.
— Umiem umrzeć! — zawołał, — szanuję wolę sejmu! Skazani zostaliśmy na śmierć nie dla dogodzenia Janowi Sobieskiemu, ale za to, żeśmy sobie pozwolili odebrać dokument! Ale dlaczego kanclerz Pac nie podziela naszego losu? Dlaczego on, przywódca sprzysiężenia skazany został tylko na wygnanie? Protestuję przeciw niesprawiedliwości tego....
Połubiński zamilkł.
Na znak kierującego egzekucyą kat zarzucił skazanemu czarny kaptur na głowę.
W tej samej chwili pochwycono skazanego i przywiązano do pnia.
Jasny blask pochodni oświecał tę okropną scenę.
Głuchy krzyk wydarł się jeszcze z pod zasłony skazańca.
Kat obiema rękami podniósł miecz, który jasno błysnął w powietrzu.
Po chwili nastąpiło głuche uderzenie.
Ostry miecz wbił się w drzewo pnia.
Głowa Połubińskiego spadła na czarne sukno pokrywające szafot.
Pomocnicy kata odwiązali od pnia drgające ciało, a służący złożyli je razem z głową do trumny.
Jednocześnie służący Ostrogskiego umieścili również w trumnie ciało swojego pana. Zakonnicy głośno odmawiali modlitwy.
Nocna egzekucyą skończyła się.
Kat oddał miecz swym pachołkom, którzy obtarli z niego krew.
Na znak kierującego egzekucyą halabardnicy rzucili pochodnie na ziemię i zagasili je.
Ciemność nocy pokryła wszystko.
Świadkowie i zakonnicy zeszli z rusztowania, a służący wynieśli trumny do wozów oczekujących przed bramą więzienia.
Egzekucyą odbyła się w takiej tajemnicy, że nikt z mieszkańców miasta nie wiedział o niej i cisza panowała na ulicach i placach Warszawy, gdy przewożono zwłoki skazanych.
W podwórzu więziennem pachołcy kata zapalili latarnie, oczyścili i rozebrali rusztowanie.
Gdy jeszcze byli zajęci tą pracą, przyszedł do bram więzienia jakiś czło-