Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/381

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
38
JAN III SOBIESKI.

— Jakkolwiek będą ustępstwa, książę prymasie, — mówił król dalej, — wyrok wydałem i spodziewam się, że sejm go potwierdzi.
— Już do samego tak ważnego kroku, jak aresztowanie, potrzebnem było upoważnienie sejmu, najmiłościwszy królu!
— Więc sądzicie panowie, żem powinien był czekać aż sejm zarządzi uwięzienie? — zapytał król, — ale w takim razie nie miałbym zaszczytu przyjmować was tu dzisiaj! Sejm wysłucha mego wyroku i odbędzie nad nim naradę.
— Jakiż to wyrok, najjaśniejszy panie? — Wyrok skazujący kanclerza Paca, marszałka Połubińskiego i księcia Ostrogskiego na karę śmierci!
— Ależ najjaśniejszy panie...
— Dosyć, książę prymasie! Nie chcę słuchać niewłaściwych uwag o mojem postępowaniu, — przerwał Sobieski dumnie, — powiedziałem na śmierć! Żądam tego wyroku, gdyż zostaje mi do wyboru kazać go wykonać, albo złożyć koronę! Weźcie to pismo i czytajcie! Udało mi się, dzięki Bogu, dostać ten dowód zbrodniczych knowań tych trzech ludzi, którzy będąc senatorami, dopuścili się zdrady stanu! Pismo to jest ich oskarżeniem, a usprawiedliwieniem mojem! Czy po przeczytaniu tego pisma ośmieli się kto jeszcze trzymać ich stronę?... Jeżeli tak, to składam godność królewską natychmiast i sam sobie wymierzę sprawiedliwość karząc winnych z bronią w ręku.
Książę prymas blady z przerażenia patrzył na pismo.
Przeciw temu potępiającemu dowodowi, nie można było nic powiedzieć.
Podał pismo swym towarzyszom.
Przekonajcie się panowie o winie owych zdrajców, — mówił Sobieski silnym, podniesionym głosem dalej, — wiem o tem, że nie zostaniecie ich wspólnikami! Ludzie ci czyhali na moje życie! Raz już najemny, zamaskowany zabójca targnął się na mnie.... Bóg chciał, żeby mnie nie dosięgło jego żelazo, trafiło ono jednak człowieka niewinnego, mego sługę, który pospieszył na mój ratunek. Było to sprawą tych trzech ludzi.
— To niesłychanie! — rzekł książę prymas.
Towarzysze jego także widocznie zmienili zdanie.
— Milczałem o tem i nie wnosiłem skargi, — mówił król dalej, — przestrzegłem tylko winnych nie chcąc ujawniać tego haniebnego czynu. Teraz jednak wyczerpała się już moja cierpliwość, panowie, idźcie więc i oznajmij cie to posłom sejmowym. Hetman polny Pac należał także do sprzysiężenia. Ocalił się ucieczką. Niech go ukarze jego własne sumienie! Żądani jednak ukarania trzech winnych! Żądam ich śmierci, ażeby dać publiczny dowód, że zdrady stanu nie można popełniać bezkarnie!
— Sejm będzie o tem decydował, najjaśniejszy panie, — odpowiedział prymas.
— Żądam potwierdzenia wyroku, albo zrzeknę się tronu, na którym życie wybrańca narodu nie jest zabezpieczone przeciw zbrodniarzom! — rzekł Jan Sobieski stanowczo.
Groźba ta była tem większego znaczenia, że wybuchła wojna i kraj był narażony na niebezpieczeństwo, a znakomity geniusz wojenny Sobieskiego czynił go niezbędnym.
Książę prymas i inni delegaci oddalili się i zwołali natychmiast sejm, co łatwo było uskutecznić, ponieważ wszy-