Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/282

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
284
JAN III SOBIESKI.

— Pistolet? Znalazłem go, dostojny panie, podniosłem, a że wszyscy strzelali, więc wystrzeliłem i basta!
— Chłopiec dobrze wyuczony! — rzekł jeden z senatorów.
— Nie ujdzie jednak kary! — odpowiedziało kilku.
— Zasłużyłeś na śmierć! — rzekł kanclerz Pac, — ale ponieważ twierdzisz, żeś nie wiedział o kuli, i że tylko na wiwat wystrzeliłeś, więc nie można cię skazać na, szubienicę, której byłbyś nie uniknął, gdybyś był miał zły zamiar! Wnoszę zatem jako sprawiedliwą karę za nieostrożność, ażeby Leon został skazany na wygnanie do niezamieszkałej okolicy! Co mówicie panowie i bracia o tym wyroku.
— Zgadzamy się, zawołano dokoła.
— Dziś jeszcze kilku jezdnych odwiezie cię do pustej, dzikiej okolicy, — zakończył kanclerz, — tam możesz sobie zbudować chatę i żyć samotnie! Idź! Usłyszałeś wyrok!
Leon skłonił się senatorom i wyszedł z sali.
Służący oznajmił wojewodzinę Wassalską.
— Niech wejdzie dostojna pani, — rzekł kanclerz.
Wkrótce potem dumnym krokiem weszła do sali Jagiellona.
Senatorowie powstali, aby pozdro wić wdowę po wojewodzie, dla której przyniesiono krzesło.
— Co cię sprowadza do nas, pani wojewodzino? — zapytał kanclerz Pac.
— Mam przed was zanieść skargę, dostojni panowie! — odpowiedziała Jagiellona, — spodziewam się, że u was znajdę sprawiedliwość, której napróżno szukałam gdzieindziej.
— Senat jest po to, aby ją wymierzał! — odpowiedział kanclerz.
— Skarga moja dotyczy nędznej niewolnicy, ale jest to niewolnica tego, którego elegancya na tron wyniosła, — mówiła Jagiellona dalej. — Oskarżam Sassę, ślepą niewolnicę z Sziras! Poważyła się jak szpieg krążyć koło mego pałacu, miała jakiś zdradziecki względem mnie zamiar, a może chciała mnie zabić!
— Ciężkie to oskarżenie, pani wojewodzino, — rzekł kanclerz, — gdzież jest niewolnica? — Ludzie moi schwytali ją i wtrącili do lichow w moim pałacu w Warszawie, — odpowiedziała Jagiellona.
— Zuchwała ta istota, ufając w opiekę swego dawnego pana, opierała się nieraz moim rozkazom, gdy mi przez mego została darowana i uciekła z powrotem.
— Tym sposobem zasłużyła na ciężką karę!
— Okazywała mi otwarcie swą nienawiść i zbliżyła się w nocy do mego pałacu w niegodziwym zamiarze! Proszę was, dostojni panowie, abyście mnie zabezpieczyli przed ponowieniem się takiego niebezpieczeństwa!
— Nie napróżno pani używasz naszej opieki, — odpowiedział kanclerz Pac.
— Upraszam senatu o surową karę na niewolnicę, — mówiła Jagiellona dalej, — trzeba dać przykład, bo słudzy i niewolnicy uciekać nam i grozić będą!
— Wyrok sprawiedliwy zapadnie dziś jeszcze, pani wojewodzino, — odpowiedział kanclerz, — zostanie wykonany! Wracaj pani zadowolona!
— Z ufnością sprawę moją składam w ręce senatu, — rzekła Jagiello-